Concordia Knurów
Concordia Knurów Gospodarze
2 : 2
1 2P 2
1 1P 0
ROW 1964 Rybnik
ROW 1964 Rybnik Goście

Bramki

Concordia Knurów
Concordia Knurów
Knurów, ul. Ułanów 8
90'
Widzów: 65
ROW 1964 Rybnik
ROW 1964 Rybnik
81'
Nieznany zawodnik
83'
Nieznany zawodnik

Kary

Brak kar

Skład wyjściowy

Concordia Knurów
Concordia Knurów
ROW 1964 Rybnik
ROW 1964 Rybnik
Brak danych


Skład rezerwowy

Concordia Knurów
Concordia Knurów
ROW 1964 Rybnik
ROW 1964 Rybnik
Brak dodanych rezerwowych

Sztab szkoleniowy

Concordia Knurów
Concordia Knurów
Imię i nazwisko
Damian Tkocz Trener
Mariusz Talarczyk Fizjoterapeuta
Robert Hałas Kierownik drużyny
ROW 1964 Rybnik
ROW 1964 Rybnik
Brak zawodników

Relacja z meczu

Autor:

roha

Utworzono:

03.09.2014

Na inaugurujące spotkanie czekaliśmy z niecierpliwością. Rzutem na taśmę do walki o mistrzostwo II ligi Wojewódzkiej Juniorów dołączył Energetyk ROW Rybnik, który to właśnie był naszym pierwszym rywalem w rozgrywkach. Rybniczanie dwa tygodnie wcześniej ograli nas gładko w meczu sparingowym 6:0 i to oni przyjechali do Knurowa w roli faworytów. Podopieczni Damiana Tkocza zaprezentowali jednak zgoła inną dyspozycję od tej wakacyjnej i od pierwszych minut przejęli inicjatywę na boisku. Dobra gra nagrodzona została w 17min. kiedy to po rzucie rożnym egzekwowanym przez Kruka zdobywamy bramkę dającą nam prowadzenie. Autorem pierwszego celnego trafienia jest nasz nowy kolega w drużynie Bogumiło z rocznika 98 – GRATULUJEMY !! Bramka dodała nam jeszcze pewności siebie. Spokojnie budowane akcje od tyłu. W środku pola rządził kapitan zespołu Walentynowicz, kreujący grę drużyny. Dobrze wyglądały również nasze akcje oskrzydlające. W miarę upływu czasu goście coraz częściej przebywali na naszej połowie, jednak ich akcje były rozbijane i nie dochodziło do bezpośredniego zagrożenia bramki strzeżonej przez Grabowskiego. W 36min. Energetyk ma rzut rożny, dośrodkowanie na pierwszy słupek, gdzie piłkę z głowy rywala zdejmuje Czopek. Wyprowadzamy kontratak, długie podanie do przodu i biegowy pojedynek o piłkę Hałasa z bramkarzem. Pierwszy dotknął jej końcem buta nasz zawodnik, ale rozpędzony rywal zdołał jednak wybić mu ją spod nóg. Kilka centymetrów, a mielibyśmy otworem pustą bramkę u celu. Do końca pierwszej połowy przyjezdni próbowali szczęścia w ataku pozycyjnym, a my w wyprowadzanych kontratakach. Na przerwę schodzimy zasłużenie prowadząc 1:0. W przerwie jedna wymuszona kontuzją zmiana, miejsce strzelca bramki zajmuje Lipka. Już w 5min. drugiej połowy, po ładnie wypracowanej akcji bramkę na 2:0 strzela niezawodny „Kopara”. Podaniem otwierającym Kopczyńskiemu zdobycie bramki był Gajewski - kolejny nowy kolega z rocznika 98. Ładna akcja, ładny gol i wspaniała radość drużyny. Concordia nie zamierza osiąść na laurach. Szybkie, składne akcje są o wiele częstsze w naszym wykonaniu, choć Rybniczanie też od czasu do czasu groźniej zaatakują. Dwie zmiany w naszym zespole, za Hałasa wchodzi Rostkowski (63min.) i za Guzerę na boisku pojawia się Świtek (65min.). Rostkowski mógł mieć prawdziwe wejście smoka i tylko dalekie wyjście poza pole karne bramkarza uratowało Rybniczan przed groźbą utraty kolejnej bramki. Trwa napór Concordii, ale nie potrafimy udokumentować tego kolejną bramką. W 70min. boisko opuszcza Gajewski, a jego miejsce zajmuje Bajer. Chwilę później kontuzja Kruka i mimo intensywnej pracy naszego fizykoterapeuty nie udaje się „zreperować” Bartka. Po grze w „10” w 75min. miejsce Kruka zajmuje Nowakowski. Ostatnia zmiana w naszym zespole nastapiła10min. przed końcem spotkania, a miejsce walecznego Kopczyńskiego zajmuje Suchocki. W 81min. Energetyk ma rzut wolny, strzał w światło bramki, piłkę próbował jeszcze wybić głową Mikulski, ale ta wylądowała niestety w naszej bramce. Gol kontaktowy uskrzydlił przyjaciół z Rybnika. Mimo, że niemal przez całą drugą odsłonę to my posiadaliśmy inicjatywę przegrywamy ją 1:2, a to za sprawą drugiej bramki która padła niespełna dwie minuty po pierwszej. Rzut wolny niemal z połowy boiska i ponownie strzał w światło bramki. Piłka leciała, leciała i pewnie leciałaby dalej gdyby nie siatka w naszej bramce. Niedowierzanie w naszym zespole miesza się z poczuciem bezsilności wobec tego co się stało. Mieliśmy drużynę z Rybnika „na patelni”, niestety jajecznicą musieliśmy się podzielić po równo. W końcówce mieliśmy jeszcze dwie dogodne sytuacje do przechylenia szali zwycięstwa na nasza stronę, jedną nawet „100” – cóż widać tak musiało być. Końcowy gwizdek sędziego i podział punktów, a jeszcze 10min. wcześniej byliśmy pewni, że „torcik” będzie nasz. Teraz czeka nas trudny wyjazd do Gliwic na mecz z Piastem.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości