Dwa oblicza miał sobotni mecz inauguracyjny ligowy sezon 2014/15 dla zawodników Orła Myślenice. Pierwsza połowa była fatalna w wykonaniu miejscowych i Wolni Kłaj prowadzili 1:0, a ich dorobek bramkowy mógł być znacznie większy. W drugiej odsłonie natomiast myśleniczanie z minuty na minutę stawali się coraz groźniejsi i za sprawą Dawida Sudera doprowadzili do remisu.
Jako jeden z głównych powodów słabego początku spotkania można uznać problemy kadrowe z jakimi Orzeł borykał się w ciągu ostatnich kilkunastu dni. Chociaż w porównaniu z poprzednim sezonem nie ma żadnych ubytków, to większość zawodników pierwszej drużyny nie była do dyspozycji trenera Sławomira Świecy. W dodatku tuż przed meczem z kadry wypadli Ostrowski, Bałucki i Święch.
Orłowcy niemrawo zaczęli, nie mieli pomysłu na sforsowanie defensywy rywali, a Ci wyprowadzali groźne kontry, po których stwarzali sytuacje podbramkowe. Jedną z nich w 24. minucie po szeregu błędów w defensywie Orła wykorzystał Zębala, pokonując bramkarza pięknym strzałem ze skraju pola karnego. Następnie w stuprocentowej sytuacji najpierw pomylił się jeden z napastników, a następnie piłkę spod nóg innemu w ostatniej chwili wygarnął Pajka.
Jedyne okazje przed przerwą to desperackie próby strzałów z dystansu między innymi Żaka, D.Górki i Mistarza, a zdecydowanie najlepsza okazja, to ta po dośrodkowaniu z kornera, gdy Mistarz główkował w boczną siatkę. Po zmianie stron boiskowa sytuacja się odwróciła. Orłowcy coraz śmielej atakowali i tuż po przerwie po przebojowej akcji Łyska piłka po rękach bramkarza trafiła w słupek. Następnie ten sam zawodnik główkował po kornerze i futbolówka spadła na poprzeczkę. W końcu strzelecki impas przełamał wprowadzony z ławki Suder, który ze stoickim spokojem wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem po świetnym podaniu Ślusarza. Dla Sudera był to pierwszy gol po czteroletnim rozbracie z piłką spowodowanym kontuzją.
Po zdobyciu gola Orzeł dostał wiatru w żagle i raz po raz zagrażał bramce rywali. Kolejną okazję miał Łysek, który trafił w bramkarza w sytuacji sam na sam, a byłby to dla niego wymarzony debiut gdyby udało mu się wykorzystać jedną z tych okazji. Swoich sił próbował też Kasprzyk strzałem z wolnego oraz Ślusarz, po którego niesygnalizowanym strzale piłka trafiła w poprzeczkę. Jedyna okazja Wolnych po przerwie to strzał z rzutu wolnego tuż zza pola karnego, po którym piłka minimalnie minęła bramkę.
Mecz był niezwykle zacięty i bardzo ostry i niestety jednym z głównych aktorów tego widowiska był arbiter Piotr Nowak, którego niezrozumiałe decyzje wprowadzały niepotrzebną nerwowość zarówno na boisku jak i trybunach, czy ławkach rezerwowych. W końcówce meczu w pojedynku główkowym ucierpiał jeden z graczy Wolnych, przez co został zabrany karetką do szpitala. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.