Grodno Leśnik Kobiór
Grodno Leśnik Kobiór Gospodarze
4 : 1
1 2P 0
3 1P 1
LKS Czarków
LKS Czarków Goście

Bramki

Grodno Leśnik Kobiór
Grodno Leśnik Kobiór
Kobiór
90'
LKS Czarków
LKS Czarków

Kary

Grodno Leśnik Kobiór
Grodno Leśnik Kobiór
85'
Marcin Myszor niesp.zach.
LKS Czarków
LKS Czarków

Skład wyjściowy

Grodno Leśnik Kobiór
Grodno Leśnik Kobiór
LKS Czarków
LKS Czarków


Skład rezerwowy

Grodno Leśnik Kobiór
Grodno Leśnik Kobiór
LKS Czarków
LKS Czarków

Sztab szkoleniowy

Grodno Leśnik Kobiór
Grodno Leśnik Kobiór
Imię i nazwisko
Adrian Cebula Trener
Kamil Giel Kierownik drużyny
LKS Czarków
LKS Czarków
Imię i nazwisko
Dariusz Grzesik Trener

Relacja z meczu

Autor:

Kamil Giel

Utworzono:

30.07.2020

Mecz rozpoczął się znakomicie dla Leśnika. Już w 30 sekundzie meczu Tomasz Zawadzki podał do Marka Jędyczka, obrońca gości nie trafił w piłkę i nasz zawodnik pewnie wyprowadził Kobiórzan na prowadzenie. Kiedy wydawało się, że strzelanie kolejnych bramek to kwestia czasu goście po minucie niespodziewanie doprowadzili do wyrównania. Po strzale Pawła Nowoka piłka odbiła się od jednego z obrońców Leśnika i wpadła do bramki. Pół godziny czekaliśmy aż Leśnik ponownie wyjdzie na prowadzenie. Byliśmy świadkiem kuriozalnej bramki samobójczej. Marcin Myszor dośrodkował na 5 metr do Bartosza Kozyry, ten trafił w poprzeczkę, piłka odbiła się od linii bramkowej a obrońca gości tak niefortunnie interweniował, że wpakował piłkę do własnej bramki. Kolejny gol padł do szatni. Szybkie rozegranie rzutu wolnego, podanie do Marka Jędyczka, ten znakomicie odnalazł Tomasza Zawadzkiego, który strzałem po ziemi podwyższył prowadzenie. W 62 minucie spotkania ten sam zawodnik był faulowany w polu karnym, podszedł do piłki ustawionej na 11 metrze i ustalił wynik spotkania.

2.05.2015.(sobota), 17:00 - Kobiór

Leśnik Kobiór 4:1(3:1) LKS Czarków

1:0 - Marek Jędyczek, 1 min

1:1 - Paweł Nowok, 2 min

2:1 - Jakub Leśnikowski, 33 min (samobójcza, głową)

3:1 - Tomasz Zawadzki, 45 min

4:1 - Tomasz Zawadzki, 62 min (karny)

Sędziowali: Bartosz Badowski (główny) oraz Dawid Konieczny i Sebastian Wawrzyniak (asystenci)

Leśnik: Michał Woźnica - Łukasz Berski (90.Tomasz Kłakus), Dominik Bam, Robert Hyba, Dawid Szromek - Paweł Targiel, Rafał Białas, Tomasz Zawadzki - Marcin Myszor (86.Krzysztof Gruszka), Marek Jędyczek, Bartosz Kozyra (70.Rafał Ulman).

Rezerwowi: Błażej Kozyra, Marcin Zienkiewicz.

Trener: Adrian Cebula.

Czarków: Piotr Wrożyna - Jakub Leśnikowski, Karol Nowok, Przemysław Nowok, Adam Sajdak (70.Grzegorz Zuber), Witold Mrzyczek, Łukasz Kubiczek, Janusz Maślorz (55.Adam Wiśniewski), Tomasz Srogoń, Paweł Nowok, Damian Rosa.

Rezerwowi: Piotr Stepnowski, Krzysztof Koczuba.

Trener: Dariusz Grzesik.

Żółte kartki: Bartosz Kozyra (63.faul), Marcin Myszor (85.niesp.zach.) - Przemysław Nowok (33.faul), Jakub Leśnikowski (60.niesp.zach.)

Autor:

visavi@wp.pl

Utworzono:

03.05.2015

"Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy" - tymi słowami Ody do Młodości Mickiewicza można najlepiej zobrazować przebieg kolejnego przegranego 1-4 spotkania LKS Czarków z Leśnikiem Kobiór.


LKS rozpoczął mecz w tym samym ustawieniu co tydzień temu w zwycięskim pojedynku z Gardawicami, czyli: Wrożyna - Sajdak, Przemek Nowok, Srogoń, Leśnikowski - Karol Nowok, Mrzyczek, Maślorz, Kubiczek, Rosa - Paweł Nowok.
Nim co poniektórzy zdążyli usiąść po pierwszym gwizdku sędziego, Czarków już zdążył stracić bramkę. Przy próbie wybijania Przemka Nowoka, piłka podskoczyła tuż przed nogą interweniującego środkowego obrońcy i minęła się z piłką, co pozwoliło napastnikowi gospodarzy zdobyć błyskawiczną bramkę.


I nim co poniektórzy zdążyli się wypytać, jak ona padła, Czarków już remisował. Paweł Nowok zaatakował długą, górną piłkę zagraną między środkowych obrońców, zdołał oddać strzał z okolicy linii szesnastego metra i piłka wpadła do siatki dziwną trojektorią lotu, ktora zmyliła bramkarza, zdaje się po rykoszecie. Po dynamicznych 120 sekundach spotkania gra się nieco uspokoiła, wyrównała. Groźne ponownie uderzał Paweł Nowok z ostrego kąta po zgraniu Łukasza Kubiczka, ale piłka szczęśliwie dla Leśnika zatrzymała się pod ręką ich bramkarza. Mimo wszystko optyczną przewagę miał na pewno Kobiór. Łatwiej dochodził do sytuacji strzeleckich, a druga bramka padła w dość kuriozalnych okolicznościach. Wszystko zaczęło się od straty Damiana Rosy w okolicach środka boiska, który po raz kolejny w pierwszej połowie próbował nieefektywnie dryblować. Po stracie piłki Kobiór przeszedł szybko do ataku. Zagrana górna piłka na dalszy słupek i zawodnikowi gospodarzy z pół metra na pustą bramkę jakimś cudem udało się nie trafić do bramki. Zamiast wbić ją, podbił ją do góry, a nadbiegający Kuba Leśnikowski zrobił dokładnie na odwrót - zamiast ją wybić, sam wbił ją do bramki.


Trzecia bramka, do szatni, w ostatniej minucie spotkania pierwszej połowy, była następstwem błędu całego zespołu i ustawienia. Tomasz Srogoń wyszedł wysoko atakując piłkę. Sędzia podyktował faul blisko linii bocznej jeszcze na połowie Leśnika. Nikt nie stanął przy piłce żeby przeszkodzić w szybkim rozegraniu stałego fragmentu gry co by też pozwoliło wrócić Srogoniowi na pozycję. Mimo tego nikt nie zaasekurował jego pozycji, i gdyby admi n nie zapomniał aparatu, uwiecznione zostaloby idealnie, jak conajmniej kilku zawodników, zamiast ustawić się do krycia i powrotu na swoje pozycje, patrzy w różne strony jakby zapomnieli że piłka jest na boisku a oni właśnie rozgrywają mecz. Młodzi piłkarze wykazali się większą inteligencją niż starsi, wydawałoby się doświadczeni rywale, rozegrali rzut wolny przy po linii jednym podaniem, drugim podaniem piłkarz gospodarzy wjechał w pole karne i strzelił obok interweniującego Wrożyny do siatki.


Ta połowa to był piłkarski absurd, gdzie wszystko działo się na odwrót. Para środkowych obrońcow Przemek Nowok - Srogoń miało więcej przebieżek za rywalem niż para skrzydłowych Karol Nowok - Rosa za piłką po skrzydle. Trójka środkowych pomocników, grając przeciwko młodym zawodnikom Leśnika, którzy dopiero co wyszli z juniorów, poruszała się jak dzieci we mgle, gubiąc ustawienie, nie grając agresywnie w tej najważniejszej strefie, a mając piłkę grała niedokładnie. Ogólnie linia pomocy można powiedzieć, że tylko biegała, ale i nawet wtedy to nie za dobrze. W pierwszej połowie, w jednej sytuacji, Kobiór zdążył oddać trzy strzały na bramkę, a w tym czasie dwóch środkowych pomocników i jeden skrzydłowy nadal byli przy linii środkowej boiska. Z taką determinacją w obronie gra Czarków walcząc o utrzymanie...


W drugiej połowie coś drgnęło, coś ruszyło, ale niekoniecznie było to efektem piłkarskiej jakośći Czarkowa. Może po prostu Leśnik był już zadowolony z bezpiecznego wyniku i nie forsował tempa. Mimo to sędzia trochę się nie popisał i przyznał rzut karny po rzekomym faulu Leśnikowskiego, mimo, że jak już, to właśnie Kuba był faulowany i na pewno miał piłkę przed sobą, a to gracz Leśnika wpadł na niego od tyłu. Nie odgwizdał za to karnego dla Czarkowa, kiedy jeden z obrońców przy wybijaniu piłki zagrał ręką. Dobrą okazję miał tuż po wejściu na boisko Adam Wiśniewski, który nabiegając na piłkę na piatym metrze uderzył za lekko, w sumie jedynie trącił piłkę i ta trafiła w bramkarza.


Ostatnie 20 minut to przewaga w posiadaniu piłki Czarkowa, ale nie przełożyło się to w ogóle na dogodne okazje pod bramką rywala. Brakowało pomysłu, spokojnego rozegrania, co może dziwić, bo przecież kadra Czarkowa to zawodnicy starsi, doświadczeni, a Leśnik jest zespołem młodym.


Kaszana, jaką Czarków odwalił w pierwszej połowie, po raz kolejny pokazała, że w Czarkowie grają ludzie bez charakteru i ambicji. Co się dało zauważyć - wszystkie bramki, jakie zostały stracone, i to nie tylko przykład tego meczu, ale wszystkich - to indywidualne błędy konkretnych osób. To nie efekt miadżdżącej przewagi rywali, którzy piłkarsko przewyższają Czarków, bo połowa drużyn gra na zasadzie - kopnj a leć, coś z tego będzie. Tylko jakoś w Czarkowie zawsze ktoś nie trafi w piłkę, komuś ta piłka podskoczy, ktoś tą piłkę straci tam, gdzie stracić jej nie powinien...szkoda, że nam przeciwnicy nie chcą tak pomóc, bo taki Paweł Nowok na pewno by się ucieszył, gdyby to obrońca nie trafił w piłkę a on sobie mógłby pobiec sam z piłką na bramkę, a tymczasem musi harować sam w tym ataku, nie mając wsparcia ani od skrzydłowych, ani od ofensywnego pomocnika. A bierze się to też z tego, że na treningi walczącej o utrzymanie drużyny przychodzi po sześć osób. Na meczu było 15. Może nie będę wymieniał, kogo nie było, ale kto był w tym tygodniu na treningach: Tomek Srogoń x2, Piotrek Wrożyna, Grzegorz Zuberx2, Karol Nowok, Janusz Maślorz, Witek Mrzyczek x2, Piotr Zieliński x2. A gdzie reszta? To może już nie twórzmy pustych fraz, jak to będziemy walczyć o utrzymanie, bo jakoś Gardawice, Suszec czy Siódemka potrafią spiąć dupska i wygrać mecz, a Czarków jakoś nie. Teraz czekają nas już coraz trudniejsze mecze. Prawda jest taka, że taką grą się nie utrzymamy a nic nie zwiastuje nagłej zmiany. Nikt z nas kariery nie zrobi, wyjdźmy na te mecze z radością gry w piłkę, a nie zestresowani i przestraszeni. Cieszmy się grą, bo gorzej być nie może.

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości